Hmmm, co
by powiedzieć o tym rozdziale? Szczerze nie mam pojęcia. Może zacznę tak: po
pierwsze: opowiadanie może wydać się ciut nudnawe na samym początku. Po drugie:
pojawi się tu nowa postać. Po trzecie: wybaczcie mi za ten cukier pod koniec. W
każdym bądź razie, życzę miłego czytania J.
W samą porę
wyszły ze szpitala, gdyż Michael już na nie czekał przy swoim dużym aucie. Prawdopodobnie
chciał zadzwonić do nich, ponieważ miał już telefon w uniesionej ręce, lecz gdy
ujrzał dwie młode, kobiece sylwetki zbliżające się ku niemu, zrezygnował z tego
pomysłu. Rozpoznał je, to były Maggie i Laura.
Kulturalnie
otworzył przed dziewczynami drzwi od samochodu. Weszły do wnętrza pojazdu i tym
razem obie siadły na tylnych fotelach Land Rovera. Mężczyzna odpalił go i
cofając zapytał:
- Lubicie
przebywać w kawiarni?
- Nawet.
- To
dobrze. – szczerze uśmiechnął się do pasażerek.
Maggie
uśmiechnęła się nieznacznie do siebie. Przelotnie spojrzała na chłopaka, a
następnie zwróciła oczy w stronę przyciemnianej szyby, po prawej stronie.
Michael
wyprostował .
Już jechali
przez dość kręte drogi Lancaster. Znajdowali się na ostatniej prostej, gdy
Maggie zauważyła ciemnowłosego, wcześniej już widzianego przez nią, dziwnego
chłopaka stojącego koło drzewa w głębi parku. Popatrzył w jej stronę, a jego
wąskie usta rozciągnęły się w ledwo zauważalny, trochę ironiczny uśmiech. Po
czym jego postać powoli zaczęła rozmywać się w powietrzu. Dziewczyna zaczęła
wodzić wzrokiem w ślad po nim. Na próżno. Dziwnej „osoby” już nie było.
Laura
spostrzegła niepokój sąsiadki i jej zagubienie wśród myśli.
- Wszystko
w porządku? – zapytała z troską w głosie, przysuwając się bliżej starszej
koleżanki, a ona odwróciła w jej stronę głowę i treściwie odpowiedziała:
- Tak. W
jak najlepszym. – starała się wypowiadać każde słowo łagodnym i normalnym
głosem, lecz jednak mimo wszelkich starań nie ukryła zawahania.
Laura, widząc
zdezorientowanie na twarzy dziewczyny, zamilczała.
Byli już pod kawiarnią o nazwie „Green House”. Przez głowę Maggie przeleciała
nic nieznacząca myśl: ciekawa
nazwa kawiarenki.
Green House
był spokojnym, nie za dużym i przyjaźnie wyglądającym miejscem, w którym
panowały żywe rozmowy tutejszych mieszkańców, którzy przyszli tu, by się
odprężyć, w gronie swoich znajomych.
W wnętrzu
pomieszczenia znajdowało się 8 średnich, drewnianych stolików, a przy każdym po
dwóch stronach widniały brązowe, obite w sztuczną skórę kanapy.
Całość,
wraz z zielonymi ścianami, stwarzała niesamowicie elegancki i spokojny wystrój,
kojarzący się znacząco z naturą.
Podeszli do ostatniego wolnego stolika pod ścianą, która została wymalowana
profesjonalnie w ozdobne liście i kwiaty.
Wpadające
przez szereg okien, okrytych ciemnozielonymi zasłonkami, światło popołudniowego
słońca ukazało oczom siedzących piękny zimowy pejzaż. Niskie góry w oddali,
gęsto osadzone iglaste drzewa wśród nich, polany znajdujące się już bliżej i
gdzieniegdzie postawione małe, przyjazne domki, wszystko pokrywał puszysty i
bielutki pierwszy śnieg.
Maggie
siedząca naprzeciw rodzeństwa nie spostrzegła uroczo wyglądającego widoku, tym
samym zwróciła na siebie uwagą towarzyszy.
- Co ci
jest? – spytał troskliwie Michael, łapiąc ją za jej dłoń leżącą na stole.
Niestety nie otrzymał odpowiedzi, a ona wciąż wpatrywała się w podłogę.
Spojrzała
jedynie na dłoń trzymaną przez blondyna. Gwałtownie ją odsunęła od mężczyzny.
Spojrzało smutnymi oczami na postać Michael.
- Maggie,
co się stało?
- Nic. –
odwróciła wzrok w stronę okna.
- Na pewno?
Coś jednak musi być na rzeczy, skoro jesteś smutna.
- Na pewno,
nic mi nie jest… . – rzuciła od niechcenia, zerkając przy tym na 22-latka. –
Nie ważne i tak byś nie zrozumiał…. – dodała po cichu.
Michael już
o nic nie pytał, domyślił się, że i tak by od niej niczego więcej nie wyciągnął.
Zjedli
zamówione jedzenie, wypili po filiżance latte i wyruszyli w dalszą drogę.
Maggie parę
razy przyłapała się na niekontrolowanym stukaniu palcami w udo. A jej myśli
wciąż krążyły wokół tajemniczego chłopaka, którego widziała.
Najwidoczniej Michael nie zamierzał tak szybko wracać do domu.
-
Dziewczyny – zaczął mówić po paru minutach grobowej ciszy, zdecydowanym tonem –
jakby wam to przekazać… . Hmmm… - zamyślił się na chwilę.
- Wykrztuś
to z siebie ! – nakazała bratu Laura.
- Dzisiaj
wieczorem wpadnie do nas do domu moja narzeczona, Alissa. – uśmiechnął się
lekko na dźwięk jej imienia. Laura wytrzeszczyła na niego oczy – Zostanie na
kolacji.
- Jak to? –
spytała z niedowierzaniem jego młodsza siostra. A on zignorował to.
Maggie
zdziwionym wzrokiem zerknęła na kierowcę, lecz po chwili znów patrzyła się w
dal za oknem.
Laura
ponownie zapytała brata:
- Dokładnie
o której będzie?
- Dokładnie
to przed 19. – posłał szesnastolatce szybkie spojrzenie.
- Co? Ta za
półtorej godziny! – wykrzyczała drobna blondyneczka.
- Nie
krzycz! – przerwał na chwilkę, by móc nabrać powietrza w płuca – Wiem o tym.
Dlatego też zabieram was do sklepu, byście pomogły mi z zakupami na kolację i
żebyście kupiły sobie w końcu jakieś zimowe ubrania.
- Niech będzie.
– westchnęła Maggie nie odrywając wzroku wpatrzonego w dal.
Stanęli pod
jednym z przydrożnych parkingów. Weszli do centrum handlowego. Maggie nie
cierpiała przebywać w takiego typu miejscach, a Laura wręcz przeciwnie.
- Macie tu
kasę. Nie wydajcie wszystkiego od razu… . Natomiast ja idę na drugą stronę
ulicy. Bądźcie punktualnie za 40 minut pod moim autem.
Obydwie
przytaknęły i zniknęły gdzieś z pola widzenia.
*półtorej godziny później*
Laura
ubrana w nową parę ciemnych jeansów i beżową tuniką z długimi rękawami oraz
Maggie w ciemnogranatowym, długim, zapinanym sweterku i również w ciemnych
spodniach, zeszły na dół do jadalni.
Pomagały
jeszcze chwilkę Michaelowi zanosić wszystko do brązowego salonu, gdy usłyszały
niewyraźne pukanie do drzwi i dźwięk dzwonka. Chłopak, ubrany w elegancką
koszulę i czarne, luźniejsze spodnie, poszedł otworzyć drzwi. Za nimi pojawiła
się wysoka kobieta o rozpromienionej twarzy, gęstych, rudych lokach, które
swobodnie opadały na plecy. Weszła do środka, Michael zamknął drzwi. Odwiesił
jej długi brązowy płaszcz, wraz z jasnym szlem i karmelowym sweterkiem na
wieszak w przedpokoju.
Miała na
sobie kremową sukienkę, która podkreślała jej idealną sylwetkę i obfity biust.
Była bardzo
szczupła i piękna.
- Cudownie
dziś wyglądasz, Alisso.
- Dziękuje.
– szczerze uśmiechnęła się do narzeczonego.
Mężczyzna
złożył pocałunek na jej ustach, po czy wręczył jej piękny, czerwony kwiat róży.
Następnie została zaproszona do cudownie przyozdobionego świecami i wazonem
kwiatów stołu w salonie, od którego wnosił się ich nieziemski zapach oraz woń
przygotowanych dań.
Dziewczyny
zjawiły się w samą porę w pokoju. Michael uśmiechnął się do nich i skinieniem
ręki nakazał podejść bliżej.
Wstał i
przedstawił je narzeczonej.
-Kochanie,
to moja młodsza siostra Laura.
- Witam. –
podała dziewczynie dłoń, a ona odwzajemniła gest, uciskając ja lekko.
- Dobry
wieczór.
- A to jest
Maggie, jej starsza koleżanka.
- Miło mi.
– symboliczny uścisk dłoni. Brunetka zmusiła się do uśmiechu.
- Mnie
również.
Podczas
kolacji Maggie czuła się bardzo nieswojo, w szczególności, że przez cały
wieczór wzrok Michaela krążył raz po jej ciele raz po narzeczonej.
Nadeszła
godzina dwudziesta druga.
Alissa
posiedziała jeszcze kilka minut, po czym stwierdziła, że musi już iść do domu.
- Naprawdę
nie zostaniesz na noc? – spytał odprowadzając kobietę do drzwi.
- Nie tym
razem. – powiedziała jakby z lekkim smutkiem w głosie.
Chwycił
dłonią podbródek rudowłosej podciągając go tym samym wyżej, by dziewczyna mogła
spojrzeć mu w oczy.
- Powiedz,
czemu?
- Przecież
masz gości… . Nie wypada tak.
-
Powiedziałbym, że są to tymczasowe współlokatorki... . Zrozumiały by.
- Niesą…. –
przerwał jej łącząc ich usta długim pocałunkiem.
Kobieta
ubrała się.
- Aleś
uparta. Chodź pozwól mi cię odwieźć.
- Nie
trzeba. Dzwoniłam po kuzyna, zaraz powinien tu być.
- Jak
uważasz.
Odpowiedziała
tylko uśmiechem.
- Miłej
nocy. – powiedział na pożegnanie wodząc wzrokiem za kobietą.
Ona tylko
przesłała całusa chłopakowi i wsiadła do, już czekającego, auta kuzyna.
Blondyn
długo wpatrywał się w ślad za nimi.
Nie chcąc
zbytnio zmarznąć, wszedł do domu.
Gdy ruszył
w stronę salonu, zauważył dziewczyny zaczynające sprzątanie talerzy po posiłku.
-
Zastawcie, sam to zrobię.
- Pomożemy.
- Naprawdę
nie musicie.
Dziewczęta
nie zareagowały na jego sprzeciw i nie przerywały sprzątania.
Maggie zaniosła ostatnie naczynia do kuchni, a Laura w tym czasie poszła
do łazienki na kąpiel.
Michael
wszedł do pomieszczenia, którym stała brunetka. Westchnął. Siadł na stołku i
wpatrywał się w dziewczynę. Odwróciła się do niego przodem. Uśmiechnęła się.
Mimo, że
wpatrywali się w siebie od paru minut, nic nie mówili.
Michael
postanowił przerwać ciszę panującą pomiędzy nimi, mało znaczącym pytaniem.
- Jak tam
siostra? Lepiej z nią?
- Jest w
śpiączce.
- Co, jak
to?
Zignorowała
jego pytanie.
Spuściła
wzrok na podłogę i nic już nie mówiła. Chłopak poczuł się winny jej zachowania.
Wstał, podszedł do zasmuconej dziewczyny, a ona niechętnie podniosła powieki.
Patrzyła
smutnymi i pustymi oczami prosto w tęczówki mężczyzny, a on miał wrażenie, że
brunetka w ogóle nie mruga, jak i również ponowne uczuciem, że jej karaibski
błękit przeszywa jego całe ciało na wylot. Młoda kobieta starała się nie
dopuścić do uronienia choćby jednej, najmniejszej łzy.
Michael
złapał ją w talii i przyciągnął do siebie. Przesuwał dłońmi po jej plecach i z
powrotem po talii.
-
Przepraszam, że o nią zapytałem. Nie wiedziałem, że dla ciebie to tak bolesne.
– powiedział półgłosem.
- Nie
potrzebnie ci przykro.
- Wiem, że
jesteś w dość ciężkiej sytuacji i że nie jest ci samej łatwo, ale wierzę w
ciebie, wierzę że się nie poddasz. Twoja siostra na pewno z tego wyjdzie.
- Skąd
możesz to wiedzieć?
- Mam takie
przeczucie. Uśmiechnij się, proszę, piękniej wtedy wyglądasz.
Dziewczyna
w żaden sposób nie zareagowała na jego słowa. Jedyną rzeczą, jaką zrobiła było
odwzajemnienie uścisku. Czuła jego oddech na swojej szyi. Chłopak zjechał
dłońmi niżej i zatrzymał się na jej biodrach. Zaczęła ogarniać ją niepewność.
Była zakłopotana,
mimo to pozwoliła mu na dalsze ruchy.
Dwudziestodwuletni
mężczyzna krążył palcami po jej biodrach i po pośladkach. Przeszył ją nieznany,
lecz dość przyjemny dreszcz.
Blondyn
zaczął całować jej szyję. Początkowo pocałunki były dość niewinne i delikatne,
następnie przerodziły się w mocniejsze i bardziej namiętne. Dziewczyna jęknęła
z lekkiego podniecenia. Oderwał się od niej na chwilkę, uśmiechnął się
enigmatycznie, a jego usta powędrowały do jej. Nastolatka była zaskoczona jego
pewnością siebie. Odwzajemniła czuły gest, pozwalając by ich języki wzajemnie
się przeplatały. Chłopak nie odrywając od niej ust powoli rozpinał , sięgający
jej do połowy ud, granatowy sweterek.
Podniósł ją
i posadził na marmurowym blacie kuchennym. Natomiast ona oplotła obiema łydkami
jego biodra.
- Chodźmy
do mojego pokoju. – zaproponował muskając ustami jej szyję i dekolt.
Wiedziała,
że nie powinna, ale za nim zdążyła zaprotestować znaleźli się w sypialni
chłopaka.
On jedynie
zamknął drzwi i zaświecił małą lampkę we wnęce koło łóżka. Podszedł z powrotem
do dziewczyny. Uśmiechnął się.
Dziewczyna
zdjęła wiecznie niezawiązane glany, on zrobił to samo ze swoimi butami.
Podeszli
bliżej łóżka.
Czarnowłosa
popchnęła chłopaka na nie, tak żeby sobie usiadł. Podeszła do blondyna. Usiadła
na nim okrakiem i zaczęła wpijać w niego usta. Chłopak odwzajemniał to z
rozkoszą. Chwycił ją za pośladki przysuwając ją tym samym bliżej swojego ciała.
Gdy znów zaczął pieścić jej szyję, ona zajęła się odpinaniem kolejnych
guziczków jego aksamitnej, białej koszuli. Zdjęła ją całkowicie, odsłaniając
seksownie wyrzeźbioną klatkę piersiową, zacisnęła lekko wargę i nie mogła
powstrzymać się od zachwytu.
- Wow.-
wymknęło jej się nagle.
Chłopak
oderwał się od niej, spojrzał w jej oczy i uśmiechnął się odpowiadając pytaniem:
- Podoba ci
się? – leciutko podniósł, a następnie opuścił brwi.
- Bardzo.
Jego
uśmieszek zrobił się szerszy, a w jego oczach przemknął jakiś tajemniczy błysk.
Dłonie z
pośladków powędrowały na skraj jej czarnej koszulki. Jednym, szybkim ruchem
ściągnął ją z niej. Musnął ustami jej ust, delikatnie przygryzając jej wargę.
Objął rękami jej plecy i w mgnieniu oka położył ją na miękkim materacu łóżka.
On sam ułożył się na niej.
Znów to
zrobił, znów rozciągnął wąskie wargi w dziwnie tajemniczy, a zarazem
pociągający grymas, przypominający uśmiech.
Jednym
ruchem zgrabnych i długich palców zdjął czarny, koronkowy stanik, obnażając tym
samym jej nagie piersi.
- Mmm. –
nie mógł powstrzymać się od zachwytu, na co ona obdarzyła go szczerym uśmiechem.
Zsunęła z
niego spodnie. Szybko przygryzła dolną wargę, by znów powrócić do naturalnego
wyrazu twarzy.
- Słodko
wyglądasz jak tak robisz.
- Heh.
Chłopak
błyskawicznie ściągnął z niej jeansy, pozostawiając jedynie dolną część
bielizny.
Ich języki
znów zaczęły się wzajemnie przeplatać.
Usta
blondyna powędrowały niżej. Zatrzymały się na piersiach dziewczyny. Delikatnie
jedną całował, robiąc małe kółeczka wokół sutka, drugą zaś trzymał w dłoni,
uciskając lekko. A ona wpadała w jeszcze większy zachwyt.
Mimo tego,
że byli całkowicie sami w pokoju, Maggie czuła się obserwowana. Nie żeby ktoś
stał za oknem, czy coś… . Po prostu miała wrażenie, że oprócz nich jest tam
jeszcze coś lub ktoś, kto patrzy na ich kolejne ruchy.
Zadzwonił
telefon w sąsiednim pokoiku. Michael najwidoczniej nie miał zamiaru odebrać.
Nagłe
pukanie do drzwi. Do sypialni chłopaka weszła jego młodsza siostra.
- Michael…
- speszyła się widząc na wpół rozebranych, leżących na łóżku młodych ludzi.
- Laura –
odwrócił się w stronę drzwi, w których stała dziewczyna, a Maggie wśliznęła się
szybko pod kołdrę. – nie zauważyłaś, że jestem aktualnie zajęty?
Wymijając
jego pytanie, stwierdziła:
- Dzwoniła
Alissa… .
- Jak to? –
przerwał jej w połowie zdania, wstając z łóżka.
- Pytała,
czy nie zostawiła tu jakiegoś jedwabnego szala.
- Nie mam
pojęcia.
- Mówiła,
żebyś do niej zadzwonił. – powiedziała wychodząc z pokoju brata.
Maggie, już
ubrana, wymknęła się do łazienki.
Ta noc minęła spokojnie, mimo tego, że siedemnastolatka słyszała cały czas
jakieś drapania i szuranie butów za ścianą, lecz była zbyt zmęczona by
sprawdzić źródło tych dźwięków.