poniedziałek, 4 listopada 2013

~ Rozdział 3 ~

Cześć. Jest już 3 rozdział. przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam blokadę twórczą. wena przyszła mi niespełna tydzień temu, co sprawiło dość dużo do pisania, jak sami widzicie :) ... . O mało co bym nie zapomniała. SERDECZNIE DZIĘKUJE MOJEJ KOREKTORCE LOLI :* . Gdyby nie ona to na pewno popełniałabym liczne błędy językowe. a co do ogółu bloga, to postaram się dodawać rozdziały co 2 tygodnie, bo szybciej chyba nie dam rady, to zależy czy będę miała wenę. :)




          Dzwonek nie ustawał, ale mimo to Maggie go ignorowała. Myślała, że to Kamilla, której niedawno dorobiła klucze.
Cóż… nie poszła otworzyć. Nie miała ochoty z powrotem złazić na dół, a poza tym była dość śpiąca.
Po ucichnięciu sygnału zasnęła.
Nic jej się nie śniło.
          Wstała około czwartej nad ranem, wszystko mogłoby być w porządku, ale była dziwnie niespokojna. Nie wiedziała dlaczego.
Coś ją podkusiło, żeby pójść do pokoju siostry.
- Kamilla śpisz?
- Nie śpię od trzydziestu minut. Coś się stało? Masz zmartwioną minę.
- Yyym… nie… dobra nie ważne.
- Okay.
Maggie wyszła z pokoju. Z jakiegoś dziwnego powodu martwiła się o siostrę. O jej życie.
Czemu?
To mogło być jakieś niepokojące przeczucie. Ale w sumie co miałoby się jej stać?

*7 rano *
- Idziesz do szkoły?
Kamilla zastała Maggie w przyciemnionej kuchni.
- Pytałam, czy idziesz do szkoły?
- Sorry. Nie zrozumiałam cię wcześniej… . Yyy. No dobra.
Zjadły śniadanie i ruszyły w kierunku szkoły
Szły przez chwilę razem, potem Kamilla skręciła i skierować się w stronę domu Laury.
Laura była szesnastoletnią dziewczyną  o blond włosach i szarych oczach. Ona i Maggie chodziły razem do klasy, z tego powodu, że ta druga nie zdała jednego roku i musi go powtarzać.
          Brunetka weszła do szkolnego budynku i w tym momencie uczniowie wraz z dyrektorką spojrzeli na nią z zdziwieniem. Nie wiedziała kiedy dobrowolnie poszła do szkoły.
- Panno Swan. Cóż się stało, że pojawiłaś się w szkole? – chłodno przywitał ją irytujący i wyniosły głos wychowawczyni.
Szczerze to ją najbardziej nie cierpiała z wszystkich nauczycieli.
Nie odpowiedziała na kpiące pytanie, a raczej stwierdzenie.
          Była w klasie od jakiś 20 minut, ale mimo wszystko źle się czuła w otoczeniu tych wszystkich, patrzących na nią nastolatków. Dość znacząco różniła się od rówieśników, może dlatego nie była popularna, czy lubiana, ale mimo to widziała grymas zdziwienia na twarzach wszystkich.
Po lekcji już nikt nie zwracał na nią uwagi.                                     
          Gdy wracała zmęczona do domu zauważyła po drugiej stronie ulicy chłopaka z parku. Podpierał się o drzewo, nie patrząc na Maggie, podrzucał w dłoni jakiś przedmiot.
Nie zatrzymywała się. Skręciła w najbliższą alejkę. Nie chciała go widzieć, nie chciała by ją zauważył. Wydawał jej się trochę przerażający.
          Maggie wchodząc do domu, zauważyła, że drzwi były otwarte. Dziwne – pomyślała- Gdzie jest Kamilla?! Powinna być w domu. Zaczęła ją nawoływać, lecz nie doczekała się odpowiedzi. Nerwowo poruszała się po wielkim, piętrowym domu. Była w kuchni, ogrodzie, w pokoju gościnnym, jadalni, poszła na górę. I nic. Nikogo nie było. Wróciła do pokoju siostry. Wszystko wyglądało normalnie. Dopóki nie podeszła w stronę mebli. Dębowe drzwi masywnej szafy były lekko uchylone. Otworzyła je. Nic. W sumie czego mogła się spodziewać, prócz szafy pełnej ubrań? Zamknęła je z powrotem. I w tym momencie zauważyła dość głębokie zadrapania na drzwiczkach. Wyglądały jakby czyjeś paznokcie wbijały się w drewno i z całej siły przesunęły się w dół. Cofnęła się. Jej wzrok padł na jeszcze świeże ślady krwi na podłodze, które ciągnęły się od szafy w stronę oparcia łóżka, aż do okna, gdzie się urywały. Co jest?! Co tu się stało? Gdzie Kamilla? Zaczęła panikować, a w głowie miała mętlik. Wyciągnęła telefon. Dzwoniła do siostry chyba z „milion” razy. Z każdym połączeniem odpowiadała jej głucha, nieznośna cisza.
          Po chwili postanowiła wykręcić numer do swojej dalekiej kuzynki, o parę lat starszej od niej. Wiedziała, że nie ma to najmniejszego sensu, gdyż od dawna nie miała z nią kontaktu, a poza tym mieszkała w Norwegii. Mimo to chciała spróbować. Chciała się upewnić, czy Kamilla nie pojechała do niej.
Usłyszała tylko krótką i standardową wypowiedź: „ NIE! Nie widziałam jej od 5 lat. Nie wiem nawet, jak wygląda”.
Mimo to podziękowała za rozmowę i rozłączyła się. Zrozpaczona usiadła na łóżku siostry. Złożyła głowę w dłonie, a z jej oczu popłynęły łzy, których nie potrafiła powstrzymać.
          Chwilę potem opanowała się i spojrzała na wprost siebie w kierunku drzwi. Zauważyła niewielką kartkę leżącą na podłodze. Podeszła i ją podniosła. Dziwne, wcześniej jej tu nie było… Odwróciła papier i jej oczom ukazał się napis ułożony pomiędzy plamami krwi: NIE MA JEJ TU. NIE SZUKAJ JEJ.
Natychmiast upuściła karteczką  i gwałtownie odsunęła się. Wiadomość z powrotem upadła na ziemię. Papier wyglądał na czysty, bez plam, bez żadnego napisu.
Wyszła jeszcze bardziej zakłopotana niż jak była przed chwilą.
Postanowiła zadzwonić do każdego, kto mógłby wiedzieć coś o Kamilli. Niestety wszyscy mówili to samo: że jej dzisiaj nie widzieli, nawet w szkole.
          Minęło 8 godzin od zniknięcia siostry. Maggie postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i sama chciała poszukać nastolatkę.
          Była tam gdzie najczęściej chodziła Kamilla: w szkole, u jej przyjaciół John’ego i Laury (ale wtedy jej nie było), w parku, a nawet w klubie, gdzie czasami bywała młodsza siotra. Nic, nigdzie jej nie było.
Mimowolnie musiała wracać do domu, gdyż był już środek nocy. Była przygnębiona.
          Zrobiła sobie kawę i znów nerwowo zaczęła chodzić w tą i z powrotem. W pewnym momencie musiała zasnąć, gdyż przed oczami miała „obraz” jakiegoś ciemnego lasu. Nie znała go, nie wiedziała co oznacza, ani gdzie on mógłby się znajdować.
          Otworzyła oczy, było już jasno, spostrzegła że leży na sofie w pokoju gościnnym. Poszła na 1 piętro, do pokoju Kamilli z nikłą nadzieją jej powrotu. Nie zastała tam dziewczyny.
Postanowiła mimo wszystko iść do szkoły. Nie przez to, że nie chciała mieć zaległości, lecz przez to że chciała zobaczyć się z Laurą, przyjaciółką Kamilli, która była rok młodsza od Maggie. Chciała z nią pogadać.
Nie było jej dzisiaj.
Na każdej przewie dzwoniła do niej. Bezskutecznie.
Po zajęciach poszła do niej, lecz niestety nie zastała dziewczyny w domu.
          Postanowiła iść do domu, zostawić rzeczy i wyruszyć do miasta - konkretnie do Sheffield – miała tam wuja, brata ojca. Co prawda nigdy nie poznała ojca, a wuja spotkała kiedyś przez przypadek. Nie interesował się siostrami, możliwe, że nawet ich nie pamięta.
Dotarła na miejsce przed siedemnastą. Było jej trudno znaleźć adres brata ojca. Udało jej się to po jakiejś godzinie. Stała przed drzwiami niewielkiego domu. Miała mieszane uczucia. Nie wiedziała co tym myśleć. Zapukała. Nikt nie otwierał. Powtórzyła gest 3krotnie. Nadal nic. Pełna zrezygnowania skierowała się do bramy. Gdy była już za ogrodzeniem, usłyszała piszczący dźwięk otwieranych starych drzwi. Z wewnątrz wyjrzał niski mężczyzna z czarną czupryną i niedużym wąsem.
- Tyś pukała?
- Tak.
- Po co? Czego tu chcesz?
- Myślę, że mógłby mi pan pomóc.
- Ja? W czym? W jak sposób?
- Wuju, wuj mnie nie pamięta?
- Nie.
- Jestem Maggie Swan, pańska bratanica. – wyjaśniła krótko.
- Nie możliwe. Jak mnie znalazłaś? I skąd wiedziałaś, gdzie mnie szukać i w jaki sposób dowiedziałaś się, że jestem bratem twego ojca?
- To jednak wuj mnie pamięta? Raz tu przyjechałam z siostrą i kuzynką- tą z Norwegii.
- Nie zbyt pamiętam. Musiało to być dawno… . Zbliż się tu dziecko.
Dziewczyna niepewnym krokiem ruszyła w stronę rozmówcy.
- A! teraz poznaję. – przyjrzał się uważnie bratanicy. – Jesteś podobna do swojej matki. Ah! Była to dobra i piękna kobieta… .
Patrzył na twarz smukłej kobiety. Oczekiwał jakiejś reakcji, lecz nie doczekał się, gdyż Maggie nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Zamyślił się na chwilę po czym dodał:
- Zapewne nie przyszłaś tu wysłuchiwać mojego gadania, lecz w jakimś konkretnym celu. Czyż nie?
- Tak.
- A więc? O co ci chodzi?
- Otóż wczoraj zaginęła moja siostra Kamilla… .
- A co ja mam z tym wspólnego? – przerwał jej w połowie zdania.
- No praktycznie nic. Ale chciałam się tylko dowiedzieć, czy wuj jej nie widział? Martwię się, że coś jej się stało.
- Nie wiem. Jak wyglądała twoja siostra? I w jakim jest wieku?
- Cóż. Jest dość niskiego wzrostu piętnastolatką o jasnobrązowych długich włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięta.
- Wybacz, nie potrafię ci pomóc. Nie widziałem tu takiej dziewczyny.
- No dobrze. Dziękuje i przepraszam za zmarnowanie cennego czasu, na rozmowie ze mną.
- Do widzenia.
Zamknął drzwi. Brunetka odwróciła się do bramy i odeszła.
          W drodze do domu znów próbowała na zmianę dodzwonić się do Kamilli i do Laury. Ani jedna, ani druga nie odbierała.
Maggie zaczęła porządnie się martwić o obydwie dziewczyny. Gdzie są? Co mogło im się stać? Takie pytania zaprzątały jej myśli, od momenty, w którym nie spotkała Laury w szkole.
          Była około 21 lub 22. Maggie była zmęczona po podróży i zawiedziona faktem, że nie dowiedziała się niczego nowego.
Zastanowiła się nad tym, czy ktoś z jej przyjaciół da jej znać, gdyby zauważyli Kamillę, albo jakby coś o niej wiedzieli.
Niestety telefon milczał.
          Stwierdziła, że pójdzie do sąsiedniego domu, gdzie mieszkała para staruszków, może oni coś widzieli.
          Wróciła z powrotem do domu z informacją, że ostatni raz widzieli ją wczoraj jak szła do szkoły. Jeszcze bardziej przybiła ją ta wiadomość, bo wiedziała, że tam nie dotarła.
Poszła na górę do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i zaczęła bezczynnie wpatrywać w pustkę.
To już druga noc, od kiedy Kamilla nie wróciła do domu. Martwię się o nią, jest ona moją najbliższą rodziną. Oby jej się nic nie stało, ani Laurze. W sumie ją tez traktuje jako siostrę. Obydwie są mi bliskie oraz bardzo ważne.
Pogrążała umysł w niewytłumaczalnych i bezsensownych przemyśleniach.
          Po paru godzinach z refleksji wyrwało ją pukanie do drzwi.
Spojrzała na zegarek. Co? Już jest 4? … yyy, kogo niesie o tak wczesnej godzinie?
          Nie ściągała wcześniej butów, ani ubrania, więc szybko zebrała się na dół. Stanęła przed drzwiami, wzięła głęboki oddech i je otworzyła. To co albo raczej kogo tam zastała i w jakim stanie, przerażało ją.
Cofnęła się widząc zakrwawioną dziewczynę. Rozpoznała ją.
- Laura? Co ci się stało?
- Pomóż mi. – powiedziała cichym i lekko przytłumionym głosem.
- Ej! Co ci się stało?
- Pomóż nam.
- Nam? Czyli komu jeszcze?
Nie odpowiedziała.
- Wejdź.
- Nie.
- Opatrzę ci rany.
- Nie. Chodź. Pomóż nam. Tam. Było. Ona.
- Co? Wejdź.
Wzięła ją za mniej krwawiący nadgarstek i wciągnęła do środka, mimo oporu dziewczyny.
          Gdy znalazły się w łazience na dole Maggie zorientowała się jak poważnie jest ranna. Z każdej widocznej części ciała sączyła się czerwona ciecz. Oprócz tego zauważyła znacząco rozdartą kremową sukienkę, jakby wcześniej przed czymś uciekała, co sił w nogach, zahaczając o różne ostre rzeczy.
          Wytarła jej twarz i ręce pokryte świeżą, jak i zaschniętą krwią. Chciała to samo zrobić z jej nogami, ale gdy przejechała jej ręcznikiem po udach i kolanach szesnastolatce, dziewczyna nagle się zerwała.
- Spokojnie.
- Ona zginie!
- Kto? – zainteresowała się tym, co mówiła.
- Zostaw mnie! Pomóż jej!
- Powiedz komu? – nie doczekała się odpowiedzi- Siądź! Opatrzę cię.
Dziewczyna posłusznie, lecz nadal oszołomiona usiadła z powrotem na krzesło. Maggie owinęła najbardziej krwawiące rany bandażem, a pozostałe zakleiła plastrami.
- Powinno jak na razie wystarczyć. Co ci się stało? Kto ci to zrobił i dlaczego?
          Widząc ciągły strach i niepewność w oczach dziewczyny, zamilkła. Chciała ją przytulić, ale nie wiedziała jak zareaguje. Chwyciła Laurę za ramiona, a ta wzdrygnęła się jakby oparzona. Automatycznie zdjęła dłonie z ciała blondynki.
- Zdejmij tą poszarpaną i zakrwawioną sukienkę.
Laura popatrzyła na siostrę najlepszej przyjaciółki z znaczącym przerażeniem.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię. Nie chcę byś tak okropnie wyglądała.
Pokiwała głową, ale nic więcej nie zrobiła.
- Nie dasz rady zdjąć jej sama?
Pokręciła przecząco głową.
- Mogę?
- Skoro musisz.
Jednym ruchem odwiązała kokardę i odsunęła suwak. Szczątki sukni spadły szybko z szczupłej dziewczyny.

5 komentarzy:

  1. Siemano :D
    Zacznę od początku xd

    Na początku to dziwne przeczucie że coś stanie się jej siostrze...

    I ten tekst co się stało że pojawiłaś się w szkole...

    Potem zobaczyła chłopaka w parku ehehe...

    I najlepsze to że Kamilla zniknęła.Kurdę no

    To wszystko jest takie mroczne.

    Takie inne.

    Wiesz jakie ja w większości blogi czytam. EH

    Tematyką nic nie są podobne do twojego xd

    Ale mi się podoba.

    Gdzie nigdzie jedynie nie ma przecinków.

    Ale jest okej.

    No i sens zdania czasami ucieka ale spoko!

    Podoba mi się kurde.

    Nie wiem co mogę więcej powiedzieć xd

    Pisz pisz pisz!

    Życzę ci dużo weny i czekam na następny rozdział !

    Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Powiem tyle: wiem jakie mniej więcej blogi czytasz, ... wiem też, że to co piszę i jak piszę jest dość mroczne, takie ma być... cieszę się, że czytasz, ale również z tego że twierdzisz, iż tematykę nie da się porównać do niczego innego (żadnego bloga, książki, itp.), czyli jakby nie było znaczy to że blog, sam pomysł jest oryginalny, co mnie raduje. Ten tekst: "Co się stało, że pojawiłaś się w szkole?", znaczy on tyle, że nauczycielka nie lubi Maggie, w sumie ona nie cierpi nikogo ze szkoły, (ale to szczegół) dlatego właśnie ją tak surowo przywitała i jeszcze jest drugi powód dlaczego właściwie ten tekst się tu pojawił, otóż jak się domyślasz, bądź też nie, ale można odczytać to z rozdziałów, że Maggie to typ buntowniczki, a co za tym idzie? wagary, ciągłe wagary... . Tak bardzo idzie się domyślić, że coś stanie się jej siostrze? Tak bardzo przejrzyście jest to widoczne? Jak tak to za 4 rozdział chyba będziesz usiłowała dorwać mnie w ręce..., ale cii, nic nie powiem, nie uchylę rąbka tajemnicy... . Wiem, wiem przecinki, sens zdania, czasem mam z tym trudności. Mimo to dziękuje za jakże ciepłe i szczere słowa :)

      Usuń
  2. Co do rozdziału to podobał mi się ^^ nareszcie zaczyna się coś dziać. Tylko gdzie nam znikła Kamilla ? Hmmm... Mam nadzieję że dowiemy się tego w następnym rozdziale.;D nie wiem co mam ci tu jeszcze napisać... No podobało mi się i czekam na następny :*
    A co do notki pod rozdziałem to : awww jak fajnie ^^ Korektorka hmmm... w połączeniu z moim codziennym 'zawodem' dla którego ty wymyśliłaś nazwę xD brzmi obiecująco xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ktoś zapomniał powiedzieć Maggie, że trzeba chodzić do szkoły?
    Sytuacja się rozkręca :) Zniknięcie Kamilli i zakrwawiona Laura.
    Maggie jest trochę nieogarnięta, zamiast od razu pomyśleć o siostrze, że to jej trzeba pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.
      No nie powiedziałabym, że jest nieogarnięta, ona po prostu żyje w swoim własnym świecie :D.
      Jakby to ująć, nikt Maggie nie pilnuje, a ona nie widzi zbytnio potrzeby uczęszczania do szkoły.

      Usuń

Dziękuje za każdy pozostawiony komentarz. Dla was to tylko parę słów, dla mnie motywacja do dalszego pisania :).