sobota, 19 października 2013

~ Rozdział 2 ~

 No cóż jest 2 rozdział. Nieco dłuższy, ale mam nadzieje że będzie miło wam się czytać :).


          Maggie siedziała na parapecie okna, zapatrzona w pustkę. Zamyśliła się nad zeszło nocnym koszmarem. Była tak zagłębiona w swoich myślach, że nie usłyszała budzika, ani kroków i wołania siostry. Nawet nie zauważyła kiedy do niej podeszła.
- Maggie.
Siostra nie drgnęła, więc Kamilla powtórzyła. Tym razem głośniej jednocześnie chwytając ją za ramię i lekko nią potrząsnęła.
- Maggie. Ej, Maggie! Obudź się!
Kiedy to nie podziałało, siostra klasnęła w dłonie przed oczami dziewczyny. Sprawiło to, że Maggie odruchowo zamrugała i wyrwała się z transu.
- Żyjesz?
          Dziewczyna powoli odwróciła głowę i popatrzyła na stojącą naprzeciw nastolatkę. Oczy Maggie były teraz nienaturalnie bladozielone.
- Twoje oczy. One … one wyglądają jakby straciły kolor. Są bladozielone … . W ogóle masz całą bladą skórę.
Młoda kobieta nadal nic nie odpowiadała. Siostra ciągle patrzyła prosto w jej oczy. Tęczówki Maggie zaczęły nabierać normalnej zielono-niebieskiej barwy, ale skóra wciąż była biała.
- Maggie? Co ci jest?- znów nie odpowiadała- Maggie? Proszę powiedz coś.
- Co się dzieje?
Zadając to pytanie uważnie rozejrzała się po pokoju, aż jej wzrok zatrzymał się na twarzy siostry.
- Co ty tu robisz?
- Co ci się stało?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- O co ci chodzi?
- Jakby ci to powiedzieć … hymm … wpadłaś w jakiś chory trans, czy coś. Byłaś wpatrzona gdzieś w dal. Nic, żadne słowa do ciebie nie docierały. Nawet nie reagowałaś na klaśnięcie w ręce. Nic, kompletnie, żadnej reakcji. Byłaś wręcz nieprzytomna. Twoja skóra stała się biała, a w momencie, gdy na mnie spojrzałaś twoje oczy były nienaturalnie bladozielone.
- Mówisz, że byłam w jakimś transie?
- Tak. Przynajmniej tak to wyglądało… . Wytłumaczysz mi to?
- Jak? Ja nawet nie wiem co zrobiłam. Nie mam ogółem pojęcia kiedy znalazłam się na parapecie. Przepraszam, ale nie potrafię tego wyjaśnić. Nie wiem co się ze mną działo.
Nastąpiła chwila ciszy. Żadna z dziewczyn nie wiedziała co powiedzieć.
          Kamilla spojrzała na zegarek. Była 9.30.
- Cholera, znowu się spóźnię do szkoły.
- Biegnij jeszcze zdążysz na trzecią lekcje.
- A ty?
- Nie idę.
- Niech ci będzie.
- Widzimy się wieczorem. No nie?
- Tak. Dobra lecę.
Wybiegła z pokoju.
          Kamilla już nie reagowała na to, że Maggie wagaruje. W końcu i tak nie miałaby nic do powiedzenia, gdyż siostra rzadko kiedy ją posłuchała. Przyzwyczaiła się już do tego.
          Maggie założyła czarne rurki, czarno-czerwoną (swoją ulubioną) koszule w kratkę, glany, po czym wzięła telefon wraz z słuchawkami i wyszła z domu. Postanowiła udać się do parku na skraju miasta. Zawsze tam przesiadywała kiedy była smutna, załamana albo kiedy po prostu chciała posiedzieć w samotności.
W pewnym momencie była zmuszona do biegu, gdyż jej znajomych złapała policja, a ona nie chciała być następna.
Będąc prawie na miejscu wykręciła numer do Amy- swojej szkolnej kumpeli.
- Amy jesteś w szkole, czy w domu?
- W domu. A co? Ty znowu nie poszłaś do budy?
- Nie. Przyjdziesz do parku?
- Bardzo bym chciała, ale źle się czuje.
- Aha. Chora?
- Nie, to tylko wzrost temperatury i osłabienie organizmu. Matka mnie z domu nie chce wypuścić.
- Rozumiem. Szkoda. Dobra, to nic, na razie.
- Pa.
Rozłączyła się w momencie, gdy Maggie przechodziła obok rabatki z różami. Uwielbiała na nie patrzeć, można powiedzieć, że to ją uspokajało.
          Mijały godziny, a Maggie nadal siedziała w parku. Tym razem nie wpatrywała się w przepiękne herbaciane i czerwone kwiaty, lecz w jakiegoś chłopaka, który od niedawna siedział naprzeciwko niej. Nie potrafiła dokładnie określić jego wieku, ani czy go zna… . Siedział z spuszczoną głową, nie odrywał oczu od podłoża, ale musiał wyczuć czyjś wzrok na sobie, ponieważ lekko drgnął, wyprostował się i podniósł głowę. Jego wzrok trafił na spojrzenie obserwatorki. Maggie na chwilę opuściła głowę, lecz na nowo ją podniosła, by popatrzyć na bruneta.
- Na co się tak patrzysz?
Usłyszała bardzo znajomy, damski głos za sobą i gwałtownie się odwróciła. To była jej kumpela Amy.
- Co ty tu robisz? Nie jesteś chora?
- Przyszłam do ciebie.- uśmiechnęła się szczerze i kontynuowała dalej.- Mówiłam już. To tylko gorączka.
Siadła obok Maggie.
- Matka cię puściła?
- Nie. Wyszłam z domu, gdy ona była w kuchni. I tak nie byłaby w stanie długo zatrzymać mnie w nim.
- Yhy.
- Powiedz na co się tak patrzyłaś przed chwilą?
- Na tego chłopaka, co siedział po przeciwnej stronie, na ławce.
Wskazała miejsce, w którym go widziała.
- Jak to? Tam nikogo nie ma.
- Ale był przed chwilą.
Zauważyła zdziwioną minę przyjaciółki.
- Nikogo tam nie było. Nikogo tam nie widziałam.
- Nie zauważyłaś go? Serio?
- Nie
Spojrzała na Maggie jak na jakąś idiotkę i powiedziała :
- Musiało ci się coś przewidzieć.
- Nie, na pewno nie. Widziałam go. Siedział tam. Jestem tego pewna.
- Ja nikogo nie widziałam… . Masz jakieś urojenia.
- Możliwe. Skończmy tą beznadzieją kłótnię i zmieńmy temat na jakiś konkretny.
          Dość długo gadały na róże tematy. Po czym Maggie sprawdziła godzinę na wyświetlaczu komórki. Było po 17. Powiedziała, że musi iść. Przyjaciółki pożegnały się i każda poszła w swoją stronę.
          Maggie miała popołudniowe (cotygodniowe) lekcje śpiewu. Jak to się stało? Cóż w ramach kary za jej „złe zachowanie” nauczycielka wysłała ją na „chór” i powiedziała, że jak będzie uczęszczać na te dodatkowe lekcje to zda z muzyki.
Zajęcia jak zwykle nieubłaganie ciągnęły się w nieskończoność i były coraz nudniejsze.
          Dziewczyna wróciła do domu. Nie było jeszcze Kamilli, więc pomyślała, że chociaż raz zrobi jej jakiś „lepszy posiłek”. Zrobiła spagetti. Zjadła niewiele zostawiając resztę siostrze, a przy niej karteczkę z napisem: „Jedz mała. Smacznego. M”. To było pierwsze co przyszło jej do głowy i nie zamierzała już tego zmieniać.
          Jak zwykle nie oświecała nigdzie światła, no poza kuchnią. Zamknęła drzwi wyjściowe i szklane prowadzące na ogród.
Poszła na górę, zdjęła glany i bezwładnie rzuciła się na łóżko. Przez cały czas myślała o tajemniczych oczach chłopaka, którego widziała w parku. Nie mogła przez to zasnąć. Usłyszała dzwonek do drzwi, ale nie miała siły by je otworzyć.

6 komentarzy:

  1. Nareszcie znalazłam chwilę, żeby skomentować ^^
    Tematyka wydaje mi się ciekawa, lecz nieco przerażająca... Ale znasz mnie więc ten... Zostały ci 4 życia ! xD
    Dobra co do rozdziału :
    Martwi mnie trans Maggie. I to bardzo, zaczynam się poważnie niepokoić... Mam nadzieję, że nic jej nie będzie...
    Ten chłopak... Pooodeeejrzaaaaneee....
    Wiesz co do "chóru" to ciągle mam wrażenie, ze to nawiązanie do mnie! xD
    "zrobi jej jakiś "porządny posiłek". zrobiła pizze - geniusz xd
    Co do ogólnej akcji, widzę, że dopiero się wszystko rozwija, więc z niecierpliwością czekam na następny rozdział i tak na koniec : to serio mi się podoba ^^
    Pozdrawiam i weny życzę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz trans Maggie zostanie wyjaśniony w późniejszym czasie. Nie martw się nic jej nie będzie. Ma być nieco przerażający, jak sama to określiłaś. Nie ma powodu do zmartwień, naprawdę. chłopak, hymm no cóż to też zostanie potem rozwiązane... . Chór? Ja nie widze powiązania... . Z tym "posiłkiem" to był pełny spontan, więc jest jak jest; w każdej chwili mogę to poprawić... . Spokojna twoja głowa akcja się dopiero rozkręca xD . ... . Ale mimo to dziękuje za szczere słowa

      Usuń
  2. Podoba mi się :) Nie mam zastrzeżeń do niczego. Ale ten chłopak ? Dziwne i podejrzane. Czekam na następny rozdział i mam nadzieję że szybko wyjaśni się o co chodzi z tym chłopakiem :D
    Pozdrawiam i życzę ci weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. popatrz sobie na odpowiedź powyżej :) . z tym chłopakiem będzie rozwiązanie potem ... a i dziękuje, przy okazji mówie teraz do ciebie i do tych co czytają, nawet nie wiecie jak take pozytywne komentarze dają motywację :)

      Usuń
  3. Gdzie rodzice dziewczyn? Może coś mi umknęło...
    Trans jak najbardziej na plus. Maggie zachowuje się trochę ja wariatka :P, ale kto nie lubi wariatek? Cały rozdział dobry, tylko mam jedynie zastrzeżenia do dialogów, są trochę sztywne.
    Czy tylko mi się podoba typ outsidera? Mam nadzieję na więcej scen tego typu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz, to dla mnie ważne i motywujące :).
      Nie nic Ci nie umknęło.
      Powiem tak: matka dziewczyn nie żyje od 10 lat, ojciec cóż nie podaje o nim żadnych informacji, bo to nie jest ważne.
      No mogą być trochę sztywne, ale cóż pisałam to w szkole podczas lekcji, więc jest jak jest.
      Wezmę to pod uwagę i to zmienię.

      Usuń

Dziękuje za każdy pozostawiony komentarz. Dla was to tylko parę słów, dla mnie motywacja do dalszego pisania :).